
Tuż przed rozpoczęciem nowego roku szkolnego nauczyciele z naszego regionu szykują się do wyjazdu na protest w stolicy. 1 września o godzinie 11:00 przed Ministerstwem Edukacji Narodowej w Warszawie zbiorą się pedagodzy z całego województwa kujawsko-pomorskiego, by upomnieć się o lepsze warunki pracy.
Co dokładnie chcą osiągnąć nauczyciele?
Bydgoski oddział Związku Nauczycielstwa Polskiego, który koordynuje akcję, przedstawił konkretny katalog żądań. Głównym postulatem jest podwyżka wynagrodzeń o 10 procent oraz powiązanie płac nauczycieli z przeciętną krajową. Jak tłumaczy Małgorzata Grzybowska, wiceprezes lokalnego ZNP, taki mechanizm miałby zabezpieczyć przed dalszym „uciekaniem” zarobków nauczycieli względem innych grup zawodowych.
Choć w styczniu tego roku nauczyciele otrzymali podwyżki, związkowcy argumentują, że inflacja i rosnące koszty życia szybko zniwelowały te wzrosty. Problem jest szczególnie dotkliwy w naszym regionie, gdzie część pedagogów dojeżdża do pracy z mniejszych miejscowości, co dodatkowo obciąża ich budżety domowe.
Dlaczego akurat teraz i w takim składzie?
Organizatorzy świadomie ograniczyli liczbę uczestników protestu. W delegacji znajdą się przedstawiciele z Bydgoszczy, Torunia, Włocławka i innych miast województwa, ale tak, by nie sparaliżować przygotowań szkół do rozpoczęcia roku szkolnego. To strategiczne podejście ma pokazać odpowiedzialność zawodową nauczycieli, którzy mimo frustracji nie chcą szkodzić uczniom.
Wielu pedagogów przyznaje, że z niepokojem myśli o nadchodzącym roku szkolnym – niepewność co do ostatecznego planu zajęć i liczby nadgodzin utrudnia planowanie życia rodzinnego i zawodowego.
Jak na protest reaguje resort edukacji?
Ministerstwo Edukacji Narodowej zajmuje stanowisko defensywne, powołując się na ograniczenia budżetowe. Resort podkreśla, że styczniowe podwyżki były „jednymi z najwyższych w historii polskiej oświaty”, ale jednocześnie nie ukrywa, że priorytetami budżetowymi są obecnie programy obronne i społeczne.
Jako alternatywę dla podwyżek płac podstawowych, rząd oferuje zmiany w systemie nagród i odpraw. Wprowadzone zostały wyższe nagrody jubileuszowe i korzystniejsze warunki emerytalne, jednak te rozwiązania nie rozwiązują bieżących problemów finansowych aktywnych zawodowo nauczycieli.
Co oznacza to dla lokalnych budżetów?
Ewentualne spełnienie postulatów nauczycieli przełożyłoby się bezpośrednio na finanse gmin w naszym regionie. Edukacja już teraz pochłania największą część budżetów samorządowych, a dodatkowe obciążenia mogłyby wymusić cięcia w innych dziedzinach lub podwyżki podatków lokalnych.
Nauczyciele zdają sobie sprawę z tej sytuacji, ale argumentują, że bez godnego wynagrodzenia zawód pedagoga będzie tracił na atrakcyjności, co w perspektywie kilku lat może doprowadzić do kryzysu kadrowego w oświacie.